niedziela, 10 marca 2019

Makijaż inspirowany Huda Beauty

Siemanko ;D
Dziś przychodzę do was z makijażem, który zobaczyłam na profilu Huda Beauty oraz BeautyVitrics w serwisie społecznościowym jakim jest Instagram. Już jakiś czas temu chciałam go odtworzyć, jednak nie mogłam znaleźć w sklepach odpowiednio żółtego sweterka, bluzki bądź czegokolwiek :D
Więc gdy tylko coś takiego upolowałam postanowiłam, że nie ma co dłużej odkładać tego makijażu na później i od razu się za niego zabrałam :)



                                                                        OCZY:
- Korektor Lovely Liquid Camuflage w odcieniu 04 Vanilla
- Matowy brązowy cień HAZEL z paletki InstaGlam
- Matowy żółty cień BANANOWY KREM z GlamShopu
- Metaliczny cytrynowy cień z paletki My Secret JUNGEL QUEEN
- Wodoodporny matowy czarny eyeliner Wet'n'Wild
- Czarny tusz do rzęs Bourjois Twist Up
- Czarny tusz do rzęs Cat Eye od Eveline Cosmetics


                                                                        TWARZ:
- Podkład w kroplach Revolution Pro Fundation Drops odcień F6
- Korektor Lovely Liquid Camuflage w odcieniu 04 Vanilla
- Puder do bakingu Lovely Cooking Powder
- Brązer Hoola z Benefitu
- Rozświetlacz Sensique Highlither Powder

                                                                          USTA:
- Cukrowy peeling do ust marki Eveline Cosmetics
- Matowa płynna pomadka Golden Rose Long Stay w odcieniu 01

Ja jestem bardzo zadowolona z tego, jak wyszedł ten makijaż. Jest jednocześnie delikatny, ale tez odważny ze względu na użyty w nim żółty kolor. Koniecznie dajcie mi znać jak wam się podoba ten makijaż :)
Tymczasem zapraszam do moich pozostałych postów oraz życzę miłego niedzielnego wieczoru. Do następnego wpisu :)

P.S. Sweterek, a właściwie bluza zakupiona w New Yorkerze :D


wtorek, 26 lutego 2019

Szalona i kolorowa wersja mnie

Siemaaaanko :)
Dziś przychodzę do was z szalonym i kolorowym makijażem, który sobie zmalowałam w ubiegłą niedzielę ( przecież każdy wolny dzień to okazja do eksperymentów z makijażem :) ). Zdecydowanie moimi ulubionym makijażami są te mocne, kolorowe, dlatego też jeśli nie muszę iść do pracy, gdzie wymagany jest stonowany, delikatny makijaż, to wykonuje te znacznie mocniejsze propozycje.





                                                                              OCZY:
- Korektor Lovely Liquid Camuflage odcień 04 Vanilla
- Beżowy cień pod łuki brwiowe z paletki Miyo & BeautyVitrcks Insta Glam - Daphne
- Matowy cień z paletki Kobo Professional by Daniel Sobieśniewski Over The Rainbow - 72, 68 oraz 66
- Matowy cień GlamShop ALARM
- Turbopigment GlamShop ARCYMISTRZ
- Turbopigment GlamShop TOP NUDE
- Eyeliner MySecret High Shine Waterproof w kolorze czarnym
- Tusz do rzęs Eveline Cosmetics Big Volume Cat Eyes
- Tusz do rzęs Bourjois Twist Up The Volume w odcieniu 52 Ultra Black
                                                                           
                                                                               BRWI:
- Kredka do Brwi Catrice Eye Brow Stylist w odcieniu 035 Brown Eye Crown
- Bezbarwny żel do brwi Catrice

                                                                             TWARZ:
- Baza pod podkład Benefit The Pore fessional
- Podkład Maybelline Fit Me odcień 105
- Korektor Lovely Liquid Camuflage odcień 04 Vanilla
- Puder do bakingu Lovely Cooking Time Lose Powder
- Puder utrwalający Wibo Photo Ready sypki
- Brązer Benefit Hoola
- Rozświetlacz Kobo Professional Highlighter Powder odcień 314 Mirage

                                                                              USTA:
- Matowa pomadka Avon odcień Plum

Czekam na wasze opinie i zapraszam na kolejne posty, które pojawią się już niebawem.
Do zobaczenia,
Buziaki,
Cześć :)

wtorek, 5 lutego 2019

Gąbeczkowy zawrót głowy

Hej, hej, hej wszystkim :)
Mój dzisiejszy post będzie poświęcony gąbkom do makijażu typu Beauty Blender. Gąbeczka wyżej wymienionej firmy jest stworzona z zupełnie innego materiału niż wcześniej znane gąbki lateksowe. Został stworzony przez amerykańską makijażystkę Rea Ann Silva. Był pierwszą na świecie eliptyczną gąbką. Po zwilżeniu wodą gąbeczka znacznie zwiększa swoją objętość oraz staje się miękka. Nie pochłania też zbyt wiele produktu, doskonale rozprowadza, a właściwie wtapia podkład w skórę, co znacznie zwiększa jego trwałość oraz poprawia wygląd. Standardowy, oryginalny Beauty Blender jest dostępny w siedmiu wariantach kolorystycznych. Jego koszt na oficjalnej polskiej stronie to 69,00 zł, ale można go kupić także w kilku drogeriach internetowych.
Jak wiadomo, wiele firm stara się wypuścić na rynek idealne, tańsze zamienniki tej kultowej gąbeczki. Z racji, że bardzo długo używałam oryginalnego Beauty Blendera postanowiłam wypróbować i przetestować kilka innych, mniej popularnych gąbeczek. Do mojego dzisiejszego zestawienia trafiły trzy gąbeczki - jedna typu Beauty Blender, jedna o kształcie Bęauty Blendera ale z mikrofibry i ostatnia o odmiennym kształcie ale również z mikrofibry - zamiennik JUNO.


Pierwszą gąbeczkom jest w sumie dość lubiana przeze mnie gąbka z firmy Wibo Pro Beauty Sponge. Jest ona znacznie bardziej porowata niż oryginał, ale jednak nie na tyle, by odciskać przy aplikacji podkładu dziurki na twarzy. Jest miękka, zwiększa swoją objętość pod wpływem wody. Lubię ją ponieważ jest tania ( koszt w regularnej cenie w Rossmanie to 18,99 zł, ale bardzo często są na nią promocje ) i przyjemnie mi się jej używa. Nie robi smug, nie zostawia plam, łatwo się z nią pracuje i dobrze czyści.



Druga gąbka ma kształt elipsy, czyli taki sam jak Beauty Blender, jednak jest z mikrofibry. Zamówiłam ją razem z kolejną gąbeczkom na AliExpress, po obejrzeniu filmiku jednej z Youtuberek - Dominiki Mizii. Gąbka przyszla po ok. 2 miesiącach, ale tak to często wygląda zamawiając na tej stornie - trzeba się liczyć z długim czasem oczekiwania :) Gąbka przyszła zapakowana w osobny woreczek z logiem firmy O.TWO.O. Po wyjęciu z opakowania była stosunkowo twarda, jednak po zwilżeniu zwiększyła swoja objętość co najmniej o połowę i zrobiła się mięciutka. Pochłania znacznie mniej produktu niż gąbeczka z Wibo, ale używa się jej inaczej niż standardowej. Lepiej rozprowadza podkład sunąc nią po twarzy, a nie stemplując jak przy Beauty blenderze, czy innych tego typu gąbkach. Jest fajna, aczkolwiek jej kształt nie do końca sprawdził mi się przy materiale z którego została wyprodukowana.


Ostatnią gąbeczką jest zamiennik gąbki JUNO. Ma ten sam kształt, kolor oraz strukturę - również jest z mikrofibry. Również zamówiłam ją z AliExpress, wtedy była aukcja, w której w cenie ok 2 $ można było kupić dwie gąbki, teraz jest w cenie 2,87$ za jedną. Tak jak jej poprzedniczka przyszła zapakowana w woreczek z logiem firmy i również była dość twarda przed zwilżeniem, co uległo zmianie po kontakcie z wodą. Gąbka wręcz napuchła, tak jak poprzedniczka zwiększyła swoją objętość mniej więcej o połowę oraz znacznie zmiękła. W przeciwieństwie to poprzedniczki polubiłyśmy się. Ma przyjemny kształt dzięki któremu jestem w stanie rozprowadzić korektor pod okiem lub na oku, jeśli używam go jako bazy, podkład ładnie wygląda na twarzy, nie tworzy smug i mam wrażenie, że sprawia, iż krycie danego podkładu jest większe niż przy gąbce z Wibo.



Podsumowując, gdybym miała wybrać najlepszą z tych trzech, byłaby to niebieska gąbeczka z mikrofibry O.TWO.O, zaraz za nią postawiłabym gąbeczkę z Wibo, natomiast szarej gąbki z O.TWO.O nie kupiłabym ponownie. Oczywiście, żadnej z wymienionych nie ma co porównywać do oryginału, bo ten jest jedyny w swoim rodzaju, ale jeśli nie chcecie przeznaczać aż tyle na gąbkę do makijażu, to myślę, że któraś z moich propozycji również się wam spodoba.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)


niedziela, 3 lutego 2019

Pierwszy projekt Denko

Dziś przychodzę do was z pierwszym na moim blogu projekcie Denko. Zebrało mi się kilka produktów pielęgnacyjnych. Część z nich bardzo polubiłam i pewnie jeszcze do nich wrócę, reszta była "taka sobie" i raczej już nie powrócę do tych produktów. Jeśli jesteście ciekawi o czym mowa, zapraszam do dalszej lektury. Na początek przedstawię produkty, które mi się sprawdziły, do których pewnie wrócę, następnie te, które były średnie. Oczywiście, co sprawdza się mi wcale nie musi sprawdzić się tez Tobie i odwrotnie, ale czasem warto spróbować czegoś nowego :)
Jako pierwszy i zdecydowanie jeden z moich ulubionych produktów to nawilżający żel do mycia twarzy i oczu " Delikatna Bawełna" marki Tołpa z kolekcji wypuszczonej dla Lidla " Nature Story".
Żel przeznaczony jest do pielęgnacji skóry wrażliwej, suchej. Stosowałam go podczas kuracji maściami na trądzik, które bardzo wysuszały skórę i sprawdził się bardzo dobrze. Skóra po nim była nawilżona, delikatna i jedwabista w dotyku. Całkiem przyjemnie rozprowadzał się na skórze, miał przyjemny, delikatny zapach, praktycznie się nie pienił, ale czułam,że moja skóra była oczyszczona. Muszę przyznać, że z niewodoodpornym tuszem także dawała sobie radę :) Jego cena też jest bardzo przystępna, szczególnie, że wystarczył mi na ok 2,5 miesiąca, a zapłaciłam za niego nie więcej niż 10zł ( nie pamiętam dokładnej ceny)


Kolejnym produktem, który pokochałam i zużyłam dwa opakowania jest  nawilżający, satynowy mus do ciała firmy Ziaja z serii Jagody Acai. Bardzo lubię ten produkt, jest lekki w konsystencji,szybko się wchłania,  ma cudowny jagodowo - owocowy zapach i delikatny różowy kolor. Tak jak obiecuje producent skóra po nim była nawilżona, jedwabiście gładka i przede wszystkim nie kleiła się. Na pewno jak zużyję wszystkie moje zapasy, w których mam większość produktów, które są dla mnie nowością do przetestowania, wrócę do niego. Kosztuje ok. 13zł w zależności od miejsca, w którym go kupicie a starcza na ok 1,5 miesiąca przy regularnym stosowaniu.


Następnym produktem, który był w porządku to tonik do twarzy zwężający pory również z firmy Ziaja z serii Liście Manuka. Tonik jest przeznaczony do skóry normalnej, tłustej i mieszanej. Stosowałam go przed kuracją na trądzik i był w porządku, jednak czułam po nim ściągnięcie skóry, gdzie moja cera jest mieszaną z przetłuszczającą się strefą T oraz normalnymi policzkami. Nie zauważyłam żeby zwężał pory, ale miał przyjemny zapach i był w porządku do zneutralizowania PH skóry po użyciu produktu do mycia, przed nałożeniem maseczki. Jego cena tez jest niewielka, ok 7zł również w zależności od miejsca zakupy. Stosowałam go ok 2 miesiące, jednak nie zużyłam go do końca, własnie ze względu na uczucie ściągnięcia skóry.


Kolejnymi produktami, które były w porządku ale bez efektu "wow" są żele pod prysznic oraz cukrowy peeling do ciała z marki Biolove zakupione w sklepie internetowym Kontigo. Produkty tej marki są naturalne, nie zawierają SLS, PEG, silikonów, barwników ani parabenów. Zele ze względu na to, że nie zawierają SLS nie pienią się, ale mają bardzo przyjemne owocowe zapachy, prawie jak świeży owoc. Żele mają 250ml pojemności i są dosyć wydajne, jedno opakowanie starczyło mi na ok 1,5 miesiąca używania. W regularnej cenie kosztują 14,99zł ale bardzo często są promocje na cała markę Biolove. Mój wybór padł na żele o zapachach: Brzoskwinia, Smoczy Owoc oraz Gruszka. Cukrowy peeling do ciała miałam o zapachu Wiśni i Vanilli. Zapach miał bardzo przyjemny, jednak zostawiał na skórze za tłustą jak dla mnie powłokę. Spróbuję jeszcze z innymi zapachami, może będą się troszkę różnić. Kosztuje 19,50zł za 100ml i przystosowaniu go 2-3 razy w tygodniu wystarczył mi na jakieś 3 tygodnie.


I ostatni już produkt, który nie sprawdził mi się kompletnie to silikonowy krem do stóp Foot Works marki Avon. Nie zauważyłam, żeby robił coś konkretnego z moimi stopami. Zapach tez nie był powalający. Chyba już go nawet nie ma w katalogach, wiec nie znam tez ceny tego produktu. Użyłam go może 3 razy, ale pozbywam się go, bo znalazłam coś lepszego, po którym widzę pożądany efekt.


To już wszystkie produkty, które miałam do przedstawienia w pierwszym projekcie Denko. Dajcie znać czy chcecie kolejne "edycje" projektu Denko :)
Do następnego postu,
Buziaczki,
Cześć :)

sobota, 2 lutego 2019

Makijaż z Glamshopu - turbopigment i kilka innych

Przedstawiam wam dziś wykonany przeze mnie makijąż kosmetykami do oczu marki Glam-Shop, które mogliście widzieć w jedny z poprzednich postów - tak jak obiecałam na moim profilu na Facebooku :)
Z cieniami pracowało mi się bardzo dobrze, praktycznie same się blendowały, nie osypywały się i przede wszystkim pigment nie wytrącał się przy rozcieraniu. Turbopigment nałozyłam na sucho, bez żadnej mokrej bazy ani kleju do brokatu i na dodatek palcem, a moc jego błysku mnie powaliła :D
Niestety,nie mam zdjęć w świetle dziennym, bo ponura pogoda za oknem w dzień tworzenia makijażu mi na to nie pozwoliła, a oświetlenie z ringu nie odzwierciedla efektu, który był widoczny " na żywo". Ale przejdźmy już do samego makijążu i produktów jakich do niego użyłam.




                                                                        TWARZ:

- Baza pod makijąż Maybelline Master Prime Pore Minimalizing Prmier
- Podkład Revolution Pro Foundation Drops w odcieniu F3
- Korektor Lovely Liquid Camuflage w odcieniu 04 Vanilla
- Puder do bakingu Lovely Cooking Time
- Puder utrwalający Wibo Rice Powder
- Brązer Kobo Professional odcień 306 Egyptian Sand
- Rozświetlacz Sensique

                                                                       OCZY:

- Korektor użyty jako baza pod cienie Lovely Liquid Camuflage w odcieniu 04 Vanilla
- Matowy cień GlamShop ALARM
- Matowy cień GlamShop FLAMINGO
- Metaliczny cień GlamShop ELEKTRYCZNA POMARAŃCZA
- Metaliczny cień GlamShop METALICZNA FUKSJA
- Turbopigment GlamShop TOP NUDE
- Korketor do odcięcia cut crease Catrice HD Liquid Coverage odcień 010
- Eyeliner Eveline Cosmetics Precise Brush Liner
- Tusz do rzęs Eveline Cosmetics Big Volume Cat Eyes

                                                                   USTA:

- Matowa pomadka do ust Avon RED SUPREME

Także to tyle w dzisiejszym poście. Życzę wam miłej, słonecznej i ciepłej soboty oraz zapraszam na kolejne posty. Do zobaczenia :)



niedziela, 27 stycznia 2019

Pielęgnacyjne Przysmaki, czyli nowość firmy Ziaja

Dzień dobry moi czytelnicy :)
Dziś postanowiłam, że opiszę nowość firmy Ziaja, która urzekła mnie przede wszystkim oszałamiającym zapachem oraz innowacyjną formą produktu do kapieli - galaretki :)
Cała seria była dostępna wyłącznie w salonach ZDC od listopada 2018r, natomiast od stycznia tego roku możecie ją dostać również w wybranych drogeriach.
Pod nazwą " Pielęgnacyjne Przysmaki" kryję się aż 16 różnych produktów, po 4 z każdej linii zapachowej. Każda z kompozycji zapachowych zawiera cukrowy peeling do ciała, galaretkę do kąpieli, krem do rąk w formie kremowej pianki oraz mydełko w piance. Kompozycji zapachowych jest cztery, mianowicie:
- Truskawkowa pianka Marshmallow,
- Okrutnie cytrynowy Lemon Cake,
- Dynia z Imbierm,
- Czekoladowe pralinki
Osobiście mnie najbardziej zachwycił zapach truskawkowej pianki Marshmallow, stąd też aż dwa produkty w tym zapachu trafiły w moje ręce. Z pozostałych nut zapachowych zdecydowałam się na jeden produkt, aby przetestować jak się sprawdzą.
Z racji iż kocham wszelkiego rodzaju peelingi do ciała jak i do twarzy, moje zapasy wzbogaciły się o dwa peelingi cukrowe - Pianka Marshmallow oraz Dynia z Imbirem. Peelingi są bardzo przyjemne w stosowaniu, zostawiają nawilżoną skórę po użyciu, co powoduje, że nie muszę się już balsamować po wyjściu z pod prysznica. Mnie osobiście to bardzo odpowiada, bo czas spędzony w łazience skrócił się o kilka baz kilkanaście minut :)

 
Następny produkt, który trafił w moje ręce to właśnie innowacyjna wersja produktu do kąpieli, czyli galaretka o zapachu Lemon Cake. Produkt ten można używać równocześnie jako wytwarzający pianę z towarzyszącym jej cuuudnym zapachem "żelowy płyn do kąpieli", ale także jako aromatyczny żel pod prysznic. Dobrze nawilża skórę a zapach dość długo się na niej utrzymuje, no i przede wszystkim sama konsystencja żelowego "glutka" jest bardzo przyjemna i zabawna :D Nadaję się także dla dzieci powyżej 6 roku życia
 
 
Z racji iż jestem fanką czekolady pod każdą postacią postanowiłam też wziąć mydełko w piance o zapachu Czekoladowych pralinek. Mydełko nadaje się do mycia rąk jak i całego ciała. Ma przyjemną konsystencje delikatnej pianki, nie wysusza skory. Zapach dość intensywny, ale nie duszący. Fajna alternatywa dla mydeł w żelu, zawsze to jakieś urozmaicenie :)
 
 
Ostatnim produktem z tej serii jest krem do rąk, o którym pisałam w poprzednim poście, do którego was odsyłam, jeśli chcecie się dowiedzieć o nim więcej.
Tymczasem na dziś to już wszystko, do następnego posta.
Pozdrawiam :)
 
 
 
 

Zimowa pielęgnacja dłoni

Zima to czas, w którym nasze ciało, a w szczególności dłonie są szczególnie narażone na działanie szkodliwych czynników zewnętrznych jakimi są wiatr i mróz. Skóra bardzo często jest przesuszona, podrażniona, szorstka, a czasem nawet spękana, dlatego bardzo ważne jest odpowiednie nawilżenie oraz ochrona skóry, w  celu jej zabezpieczenia. W dzisiejszym poście przedstawię wam moich ulubieńców do pielęgnacji dłoni w okresie zimowym, oraz w pozostałe pory roku.
Pierwszym moim ulubieńcem jest nie tyle krem czy balsam do dłoni, a parafinowy peeling z mikrogranulkami ,mocny firmy Ziaja z linii profesjonalnej. Peeling jest bardzo wydajny, ma aż 270ml pojemności oraz wersja, która ja posiadam ma również pompkę ( teraz występuje on bez pompki)posiada cudowny zapach oraz bardzo dobrze ściera zrogowaciały,martwy naskórek, zostawiając skórę nawilżoną i wygładzoną, dzięki olejowi bawełnianemu oraz ekstraktowi z mandarynki japońskiej, które są wiodącym składnikiem aktywnym oraz przygotowując ją do stosowania dalszej pielęgnacji. Możecie go dostać w salonach Ziaja Dla Ciebie, w cenie ok 17-20zł w zależności od regionu polski. w moim regionie kosztuje on 17,40zł.


 
Kolejnym ulubieńcem jest krem - maska do rak z linii Royal Snail marki Eveline Cosmetics. Krem ten bardzo szybko się wchłania, doskonale nawilża skórę dzięki alantoinie, a za sprawą filtorawnego śluzu ślimaka oraz elastyny i kolagenu zawartego w składzie zostawia skórę aksamitną oraz gładką w dotyku. Jest bardzo wydajny, bo już niewielką ilością produkty jesteśmy w stanie odpowiednio nawilżyć skórę. Nie zostawia lepkiej wartswy, a jego dodatkowym atutem jest cena, bo kosztuje tylko 8,99zł za 100ml.
 
 
Następne dwa produkty mam zawsze w torebce, ponieważ mają poręczne, małe opakowania oraz prześlicznie pachną. Oba bardzo dobrze się wchłaniają i pozostawiają zapach na skórze. Mowa tu o kremie do rąk z limitowanej serii zimowej Firmy Ziaja " Pielęgnacyjne Przysmaki" oraz nowością firmy Bielenda jaką są japońskie kremy do rąk. Pierwszy z nich mam o zapachu truskawkowej pianki Marshmallow. Ma on konsystencję delikatnej pianki w kolorze różowym :D. Możecie go dostać w salonach Ziaja Dla Ciebie oraz wybranych drogeriach w cenie ok.7zł/ Drugi natomiast mam o zapachu wiśni i jedwabiu Ten również bardzo dobrze się wchłania, zostawiając delikatną aksamitną powłoczkę na skórze, a jego koszt to 7,99zł, więc również niewiele. Sięgam po nie gdy potrzebuję natychmiastowej ulgi dla spierzchniętych dłoni oraz gdy chcę czuć na nich cudowny zapach :)
 

 
I już ostatni produkt, z którym bardzo się polubiłam to balsam do rąk Strawberry Skin marki Eveline Cosmetics. Ten produkty używam na noc, nakładając grubszą warstwę, bo jest najbardziej odżywczy z wszystkich przedstawionych. Jest troszkę cięższy w konsystencji niż jego poprzednicy oraz wchłania się dłużej, dlatego jest to dla mnie idealna opcja na noc. Posiada przyjemny, delikatny truskawkowo-jagodowy zapach. Jego koszt to 6,99zł, więc również niewiele za pojemność 50 ml.
 
 
 
P.S. Podane ceny produktów dotyczą salonów Ziaja Dla Ciebie oraz drogerii Rossamann :)